Veröffentlicht: 1993 Gesamte Laufzeit: / Minuten
Bei Amazon kaufen
Jak Niestałe Słońce Przepływa Nad Trawiastymi Wzgorzami Larmonu, Tak Stare Opowieści Przepływają Nocą Przez Mą Duszę! Kiedy Bardowie Ruszają Ze Swoich Miejsc, Kiedy Pozawieszają Harfy Na Ścianach, Wte
Uderzył W DźwięcznąTarczę. Odpowiedziały Jej Echem Wzgórza I Skały. To Tarcza Wojny. Dźwięk Pokoju Nie Jest Jej Głosem. Od Wyspy Do Wyspy Rozesłali Oszczep Skruszony I Skrwawiony, Wzywając Przyjaciół
Więc Już Odszedłeś Fingalu. Zostałam Sama Na Wzgórzu, Przy Szumie Górskiego Strumienia. Na Wyżynie Widać Sarny, Pasą Się Bezpiecznie. Daleko, Daleko Łowca, Na Polu Mogił. Cudzoziemcy! Synowie Fali! Os
Tymczasem Przez Szerokie Doliny Jadą Poganie W Pancerzach Na Grzbiecie, Z Mieczem Przy Boku, W Hełmach Związanych Na Rzemyki, Z Tarczą Na Szyi, Z Nastawioną Włócznią. Jest Ich Czterysta Tysięcy Czekaj
Przybądź Z Nocnego Czuwania Samotny Promieniu. Czyż Nie Ma Już Radości W Pieśni? Obudź Głos Struny, Przywróć Mi Duszę. Słyszę Ciebie W Mroku, Ciebie, Co Samotnie W Mroku Czuwasz.
Zasłuchany, Wsparty Na Tarczy Siedział Król Morwenu. Wiatr Szumiał W Jego Kędziorach, Myśli Błąkały Się Wśród Dni Minionych. "Selmo, Widzę Twoje Wieże, Twoje Drzewa, Twoje Cierniste Ściany. Hucząc
Ujrzeli Na Jego Obliczu Bitwę, Na Jego Oszczepie Śmierć Wojska. Podniósł Się Szczęk Oręża. Szare Psy Zawyły. "Niech Każdy Podejmie Ciężką Dzidę, Niech Każdy Przypasze Miecz Swego Ojca, Niech Czarn
Dziesięć Wielkich Chorągwi Zbliża Się. Szósty Szyk Utworzono Z Bretonów. Jest Tam Trzydzieści Tysięcy Rycerzy. Jadą Tak Szczerzy Baronowie, Lance Mają Z Malowanym Drzewcem. Proporce Ich Bujają Na Wiet
Jak Ciemne Burze Jesienne, Lecące Na Siebie Z Dwóch Wzgórz Rozgłośnym Echem, Zbliżyli Się Ku Sobie Rycerze. Zakotłowała Się Bitwa, Jak Ryk Strumieni. Zamienia Ciosy Wódz Z Wodzem, Mąż Z Mężem, Stal Dz
Grzmot Przetoczył Się Nad Wzgorzami! Piorun Leci Na Ognistych Skrzydłach. Nie Przestraszą One Komali, Bo Jej Fingal Poległ. Jej Kroki Były Niepewne; W Nieładzie Spadały Włosy; Oczy Dziko Spoza Łez Jaś
Ocknął Się Poranek. Nieprzyjaciel Pierzchnął Jak Mgła Ulatująca. Słodka Jest Radość Smutku, Podobna Wiosennemu Deszczowi, Kiedy Łagodzi Gałąź Dębu I Podnosi Zielone Główki Młodych Liści.
Podniosły Się Wnet Głosy Pogodnej Radości. Drżące Harfy Dzwoniły Weselem. Dokoła Zastawiono Ucztę, Na Uciesze Noc Upływała. Trzy Dni Radowaliśmy Się Nad Pobitymi I Zwoływaliśmy Jastrzębie Z Niebios. P
Płyń Strumieniu Karuna, Płyń Wesoło, Uciekli Synowie Walki. Nie Ma Już Ich Rumaka Na Naszych Polach. Skrzydła Ich Walki Roztoczyły Się Ku Innej Ziemi. Słońce W Pokoju Będzie Się Budzić, A Cienie Z Rad
Passwort vergessen?
Datenschutzerklärung